czwartek, 18 października 2012

Stadion Narodowy Mecz Polska Anglia

Stadion Narodowy zbudowany na Euro 2012 r. za 2 mld zł z kieszeni wszystkich Polaków miał być lekarstwem na nasze kompleksy. We wtorek 16 października 2012 r. nie dało się rozegrać meczu eliminacyjnego do mundialu Polska-Anglia, bo murawa zamieniła się w bajoro. Sędziowie przenieśli mecz na środę, a wściekli kibice rozjechali się do domów. 

PREMIER ZAWINILI LUDZIE

Wczoraj Donald Tusk zapowiedział kontrolę w Ministerstwie Sportu oraz w Narodowym Centrum Sportu- spółce skarbu państwa, którą resort powołał do zarządzania Narodowym. Nie dajmy sobie wmówić, że winny jest deszcz albo stadion, bo winni są ludzie- podkreślał. 

W nocy z wtorku na środę wezwał minister Joannę Muchę i szefa NCS Roberta Wojtasia. Bardzo mu się nie podobało, że zrzucali odpowiedzialność na PZPN i FIFA. Podejrzewam, że działania NCS są zgodne z przepisami, ale ja bym oczekiwał od urzędników czegoś więcej-mówił. Wyniki kontroli i wnioski personalne zapowiedział na poniedziałek. 

Minister Mucha się nie odzywa.

PZPN ( organizator meczu), NCS ( zarządca obiektu) i konstruktorzy stadionu przez cały dzień zwalali na siebie nawzajem winę.


DLACZEGO MURAWA PŁYWA



Bo rząd oszczędza. podczas EURO 2012 warstwa konstrukcyjna murawy miała grubość 36 cm, teraz tylko 10 cm- Na turniej trawa i podbudowanie miały przetrwać półtora miesiąca, pięć bardzo intensywnych meczów. Teraz trawa została położona na dwa spotkania. Przed meczem z RPA została odebrana przez Mazowiecki ZPN, mamy certyfikat. Jeszcze we wtorek o godz. 10 pojawiła się komisja z przedstawicielami obu drużyn i FIFA. Zgodnie stwierdzono, że murawa spełnia wszystkie wymogi-broni się szef NCS Robert Wojtaś.

Bo deszcz był za duży. To wersja firmy Zielona Architektura, która układała darń. W tych warunkach każda murawa byłaby w takim stanie, na żadnej nie dałoby się rozegrać normalnego meczu-uważa jej szef Marek Wypychowski.

Darń układano trzykrotnie. Pierwszy raz zimą przed meczem o Superpuchar, który zresztą się nie odbył. W maju na żądanie UEFA (części europejskiej FIFY) nową murawę kosztem 455 tys. zł położyła Zielona Architektura. W lipcu została znów zdarta ( za 200 tys. zł zrobiła to firma Trawnik Producent ze Szczecina), a nową za 551 tys. zł ponownie położyła Zielona Architektura.

Kłopoty z wodą są nie tylko na murawie

Już podczas Euro kibice alarmowali, że dach (ten stały, nierozsuwany) przecieka. Ale latem deszcze były przelotne i nikt się nie przejął. We wtorek okazało się, że cała instalacja jest do kitu-woda, która zbierała się na dachu, była odprowadzana wprost na schody, którymi kibice wchodzili na mecz. "Wodospady na Narodowym" - nazwał to jeden z kibiców i wrzucił nagranie do sieci.

DLACZEGO NIE ROZSUNIĘTO DACHU

Bo takie są przepisy FIFA. W poniedziałek delegat FIFA Danijel Jost ze Słowenii, sędzia główny Włoch Giancula Rocchi, piłkarze oraz trenerzy obu drużyn zdecydowali, że trening i mecz odbędą się przy otwartym dachu. A przepisy FIFA mówią, że jeżeli trening odbył się przy otwartym dachu, to mecz musi zostać rozegrany w takich warunkach.

Bo zlekceważono prognozy pogody. Nikt nie pomyślał, że może być oberwanie chmury. NCS zrzuca winę na FIFA i PZPN.- Już w poniedziałek namawialiśmy organizatora meczu na zamknięcie dachu. Odpowiedź organizatora, po konsultacjach z przedstawicielami drużyny i delegatem FIFA, była jednoznaczna, aby dach był otwarty-tłumaczy się szef NCS.

Bo nie można rozsuwać w czasie deszczu. we wtorek o godz. 20 delegat FIFA zdecydował o zamknięciu dachu. Jednak przedstawiciele NCS poinformowali, że to niemożliwe z uwagi na deszcz-można to przeczytać w komunikacie PZPN. NCS tłumaczy, że otwieranie dachu podczas deszczu zabrania instrukcja obsługi opracowana przez firmę Cimolai Technology. Podobno mógłby uszkodzić się cały mechanizm, a woda z dachu mogłaby zalać kibiców. Czy na pewno ?  W każdej chwili można go otworzyć i zamknąć-oceniał konstruktor stadionu Zbigniew Pszczulny w TVN24.

KOSZTY ROSNĄ

Wtorkowe przygotowania pochłonęły, jak szacują urzędnicy w ratuszu ok. 60-70 tys. zł. To koszt zmian w organizacji ruchu i dodatkowej komunikacji, Koszty większe miała policja, ściągnięcie funkcjonariuszy z Bydgoszczy, Łodzi i Katowic, straż miejska. NCS będzie musiał również zapłacić kilkuset stewardom, za energię. 

PZPN deklaruje, że zwróci pieniądze za każdy bilet niewykorzystany podczas powtórkowego meczu w środę. A większość kibiców spoza Warszawy nie mogła sobie pozwolić na kolejny przyjazd. Nawet jeżeli został kawałek biletu z kodem kreskowym. Reklamacje najlepiej składać w miejscu zakupu, pomocny może być adres reklamacje@pzpn.pl

PZPN chce to odbić sobie, występując do Ministerstwa Sportu o odszkodowanie za poniesione straty finansowe i wizerunkowe z powodu " nieuzasadnionej krytyki" ( bo to podlegające resortowi NCS odpowiada za przygotowanie stadionu).

źródło: metro

W tej sprawie gdy sprawa trafi do Sądu, trzeba będzie znaleźć odpowiedzi na trzy zasadnicze pytania:

1) Jak wyglądała umowa między organizatorem a gospodarzem ?
2) Jakie były oczekiwania organizatora ?
3) Jakie było świadczenie ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz